poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Część XXVI - Katedra

*Patrick*
Usunąłem resztki popiołu z mojego skórzanego i bardzo drogiego płaszcza i spojrzałem na Kamilę... Na prawdę zbierało jej się na wymioty, przynajmniej sądząc po jej twarzy. Zdziwiła mnie jej reakcja. Nie wierzę by wcześniej nikogo nie zabijała nim mnie poznała. Bo jak niby ma ratować ludzi w tym mieście od degeneratów społecznych? Gdy lekarz dał mi odkurzacz raz dwa uwinąłem się z tym syfem jaki narobił mój przyjaciel. Bardzo się cieszyłem z informacji, które posiadłem. Wiem, gdzie ukrywa się Itatsuke. Jakoś specjalnie nie interesował mnie ten jego plan... Bardziej obchodziły mnie moje siostry i zabicie tego skurwiela.
- Pora zakończyć tą zasraną komedię - powiedziałem do Kamili podchodząc powoli do drzwi wyjściowych. - Wiem, gdzie jest ich kwatera główna.
*Kamila*
- Cieszę się ogromnie... - Odparłam spokojnie, starając się ustać na nogach. Ciągle słabo się czułam po tym, co zrobiła mi jedna z sióstr Patricka.
- Zanim wyjdziecie - Wtrącił się Shinra - Dajcie mi chwilę. Mówiłeś, że Kamila powinna napić się krwi. Jeżeli moglibyście odłożyć zabijanie na kilka minut, mógłbym trochę tej krwi wlać w jej żyły.
- Z tego skoku adrenaliny prawie zapomniałem o tym co zrobiła ci moja siostra... Wybacz. Tak Shinra poczekam ale czas tu odgrywa bardzo ważną rolę.
- Nic mi nie jest... - Powiedziałam - trochę nam się spieszy, więc możemy tą transfuzje przełożyć na potem. Nie jest ze mną aż tak źle.
- Zapewne zemdlejesz podczas akcji i wszystko zepsujesz więc wykuruj się teraz.
- Poza tym - Powiedział spokojnie Shinra kładąc rękę na moim ramieniu - Jeżeli trzeci raz w ciągu jednego dnia będę musiał cię leczyć, to przyrzekam, że wyrzucę cię przez okno. Zgoda?
Powiedział to z tak przerażającym uśmiechem, że właściwie nie mogłabym powiedzieć ,,nie". Przewróciłam więc tylko oczami i udałam się do pokoju, w którym przeprowadzał operacje. Usiadłam na krześle i poczekałam aż wróci. Przyniósł ze sobą cztery worki wypełnione krwią. Jeden z nich od razu zawiesił na metalowym haku i przyczepił do niego rurkę. Na drugim jej końcu znajdowała się igła, którą zaraz wbił w moje żyły. Czerwona ciecz powoli przelewała cię przez przezroczystą rurkę, stopniowo wypełniając moje żyły.
- Może to chwile zająć - Powiedział do Patricka - Nawet jak postaram się, żeby zawartość tych toreb przelewała się tak szybko jak to możliwe, bez narażenia zdrowia Kamili i tak będziecie musieli poczekać co najmniej godzinę.
- Co mogę robić w tym czasie kiedy ona będzie karmić pasożyty Sue?
Shinra włączył urządzenie do transfuzji krwi.
- Mógłbyś wymyśleć jakikolwiek plan, jak mamy walczyć - Powiedziałam.
- Moja kosa została stworzona by kontrolować wampiry lecz ku ironii losu broń tę może dzierżyć tylko wampir. Tak więc Itatsuke będzie unikał walki ze mną, a skupi się na tobie. Natomiast wykorzysta moje siostry do walki ze mną, bo będzie pewny, że krzywdy im nie zrobię. Więc klucz w tym , żebyś dała mu radę a ja w tym czasie dopilnuję by ci nikt nie przeszkadzał. Pamiętaj jednak, że to nie jest cień, z którym walczyłaś wtedy, dobrze?
- Itatsuke nie będzie dla mnie żadnym wyzwaniem, o to się nie martw. Na twoim miejscu przejmowałabym się raczej sobą
- Miałem chęć powiedzieć to samo tobie... - westchnął ciężko wampir, patrząc na mnie przytwierdzoną do stołu operacyjnego i podłączoną do aparatury do transfuzji
- To, że aktualnie nie mogę walczyć to chwilowe problemy. Daj mi godzinę a żaden wampir nie będzie dla mnie przeszkodą.
- Będę musiał znaleźć sobie jakieś zajęcie. Shinra działa u ciebie telewizor?
- Słucham? A, jasne. Jest tam, w salonie. Korzystaj ile chcesz.
Patrick poszedł do salonu i usiadł na fotel.
- Shinra mówiłeś, że on działa, a tu niebieski ekran jest tylko!
Shinra spojrzał na mnie wzrokiem pełnym pobolewania. Wzruszyłam w odpowiedzi ramionami.
- Możesz spróbować go nauczyć. Ja i tak dostatecznie długo się z nim męczę.
Lekarz westchnął ciężko i podszedł do Patricka, starając się go nauczyć jak działa pilot.
- Dzięki, zobaczmy co to pudło potrafi... - powiedział Patrick i zaczął latać po kanałach, gdy nagle zatrzymał się na pewnym kanale dla dorosłych - o boże... co to ma być?!
Nawet z sąsiedniego pokoju usłyszałam charakterystyczne dla tego rodzaju filmów dźwięki.
- Shinra, bardzo cię proszę, włącz mu jakiś film fabularny i zabierz mu pilota - Powiedziałam, starając się ignorować dźwięki, dochodzące z sąsiedniego pokoju. Shinra najwyraźniej szybko spełnił moją prośbę, bo ów dźwięki niesamowicie szybko ucichły.
- Skąd miałem wiedzieć, że w telewizji jest dosłownie wszystko?! - powiedział, wręcz krzyknął Patrick.
Nawet nie odpowiedziałam. Pytanie to wydało mi się aż nader idiotyczne. Nawet, jeżeli zadał je kilkusetletni wampir.

Po mniej więcej godzinie... a właściwie bardziej mniej niż więcej, poczułam się na tyle dobrze, że bez problemu mogłabym walczyć. Według Shinry ciągle byłam dość blada, ale ustąpił mojemu uporowi i nie nalegał, żebym siedziała u niego jeszcze godzinę.

- No teraz wyglądasz przyzwoicie. Nawet czerwone kropki zniknęły... No to ruszajmy. Komu w drogę temu czas! - powiedział z uśmiechem Patrick.
- Uważaj na siebie. I jak tylko będziesz mogła przyjdź tutaj. Musimy skończyć transfuzje.
- Jasne. Przyjdę jak tylko załatwimy kilka wampirów.
Powiedziałam, wychodząc za Patrickiem z mieszkania Shinry.
- Prowadź więc.
Wampir szedł szybkim krokiem wyjmując z kieszeni pistolet i zaczął go przeładowywać.
- Musimy udać się do katakumb największej katedry w tym mieście. Pozwiedzamy troszkę...
- Żaden problem. Umarli mi nie przeszkadzają tak długo, jak leżą w swoich grobach - Powiedziałam, zrównując z nim kroku - Właściwie to od kiedy masz broń palną?
- Mam wtyki z takim jednym. Nazywają go Pastorem chociaż nim nie jest jeśli chodzi o zawód. W sumie nie wiem czy on ma jakikolwiek zawód. Jeśli wyjdziemy z tego cało to go poznasz. Aha i to może jest zwykła broń ale pociski już nie. Łuski są przetapiane ze świętych rzeczy i dodatkowo poświęcane. Zabójcza broń dla zwykłego wampira. - zaczął lekko się śmiać celując przed siebie.
- Obawiam się jednak, że na człowieka też może zadziałać, więc uważaj z tą bronią - Odsunęłam się o krok, na wypadek, gdyby Patrick nabrał ochoty na wypróbowanie swojej nowej broni.
- Nie bój się. Potrafię się z tym obchodzić - mówiąc to schował broń w tylną kieszeń i lekko przyspieszył kroku.
Po mniej więcej pół godziny szybkiego marszu stanęliśmy przed wielką, gotycką katedrą. Jej ciemne mury idealnie komponowały się na tle nocnego nieba. Wysokie wieże orały ciemne chmury. Idealne miejsce na legowisko wampirów.
- Co teraz? - Zapytałam, bezskutecznie szarpiąc się z zamkniętymi drzwiami
Patrick wyważył drzwi kopiąc je po czym szybko wszedł do środka katedry ciągnąc za rękaw Mroczną Gwiazdę Nadziei.
- Dziwne, katedra jest pusta... No cóż to nam powinno ułatwić zadanie o ile to nie pułapka. - po tych słowach wyjął swoją nową broń i odbezpieczył rozglądając się po wielkiej nawie.
- Zdajesz sobie sprawę, że jest to zabytek kulturowy? Jeżeli ktoś usłyszał hałas i zawiadomił policje, będziemy mieli kłopoty.
Rzuciłam, oglądając się na zniszczone drzwi i idąc za Patrickiem.
- Wolę to niż narażać cale te miasto na zniszczenie. Hmmm.. miałem już doświadczenie z ukrytymi przejściami i zgaduję, że może te znajduje się gdzieś przy ołtarzu.
Podszedł i zaczął szperać w poszukiwaniu jakieś dźwigni czy przycisku.
- Jasne, zniszcz przy okazji ołtarz. Co ci szkodzi... - Wzruszyłam ramionami, stając koło Patricka.
- Te wampiry to totalne debile... Przecież widać, że wszystko jest zakurzone oprócz tej części ołtarza... co my tu mamy - mówiąc tak, bardziej do siebie niż do mnie, chwycił oburącz za krzyż stojący nieopodal i mocno popchnął. Krzyż przekrzywił się ciężko. Po kościele rozniósł się dźwięk pracującego mechanizmu i obok mnie zaczęły ukazywać się schody na dół. Spojrzałam na nie sceptycznie.
- Więc teraz schodzimy prosto do gniazda wampirów? Nie wygląda to specjalnie zachęcająco.
- Ktoś musi, poza tym Itatsuke wie że tu jesteśmy. Jest na nas przygotowany... bynajmniej tak mu się zdaje. - Po tych słowach udał się w ciemną otchłań ukrytą pod katedrą. - Kamila... mogłabyś poświecić?
- Nie, żebym negowała twój pomysł, ale jeżeli Itatsuke jest na nas przygotowany to raczej nie jest dobry pomysł, żeby od tak po prostu tam wchodzić. Chyba, że masz jakiś genialny pomysł, żeby pokonać bandę wampirów - Mimo to, zeszłam po schodach na dół, zapalając w dłoni kulę ognia.
- Musimy chociaż spróbować... wierzę, że nam się uda, musi się nam udać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz