sobota, 27 października 2012

Część IX - zastępswo

*Patrick*
Odchodząc od domu Kamili miałem mieszane uczucia, czułem że ona dobrze da sobie radę ale obawiałem się że wampiry mogą ją wytropić a tym samym zagrażać niewinnym, powinna być bardziej ostrożna i tak się nie ujawniać, chyba postąpię tak samo aż do wyjazdu. Jadąc autobusem do mojej posiadłości myślałem nad tym ile wytrzyma mój artefakt, przecież mogłem spalić się w każdej chwili. Gdy w końcu ujrzałem mój dom ulżyło mi i czym prędzej do niego pobiegłem, gdy wszedłem jak zwykle mój wzrok stanął na portretach rodziny. Poszedłem do pokoju, odprężyłem się pijąc ostatnią szklankę krwi próbując nie myśleć co będzie jutro...
*Kamila*
Spotkania z Patrickiem zawsze kończyły się dla mnie jakąś pracą, tym razem żeby bez obaw pomóc mu z klątwą będę musiała znaleźć jakieś zastępstwo za mroczną gwiazdę nadziei Tylko kogo bym miała wybrać? Musi to być ktoś kto jest bardzo zręczny i umie walczyć
-sama nie znajdę nikogo, muszę poprosić o pomoc.
 sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do Shinry, obiecał że się tym zajmie
-wyjazd miał być w piątek więc miałam jeszcze 4 dni na znalezienie zastępstwa, miałam nadzieje że Shinra zdąży.
                                *
Kolejnego dnia miałam już podpis rodziców, zgodę dyrektora i wszystko żebym mogła pojechać...oprócz bohatera. Idąc do szkoły zastanawiałam się co zrobić gdyby coś poszło źle, co by było gdyby moja tożsamość została ujawniona. Przestałam o tym myśleć kiedy dotarłam do szkoły. weszłam na 1 piętro i spojrzałam na plan lekcji. Pierwsza była historia, oczywiście. Kiedy byłam pod salą wszyscy już wchodzili, nie widziałam tylko Patricka. Usiadłam i razem z całą klasą czekaliśmy na nauczyciela. Wtedy  do sali zbiegł Patrick lekko blady i zdenerwowany.
-dzieeń-dooo-bryy
-Przepraszam za spóźnienie otwórzcie zeszyty
Powiedział i zapisał na tablicy temat.
-Dzisiaj opowiem wam o czasach średniowiecznych a wy sporządzicie z tego notatkę.
Kiedy przez kolejne 20 minut opowiadał o średniowieczu naszła mnie myśl że nie jest on ulubionym nauczycielem w szkole. Kiedy skończył usiadł za biurkiem pijąc kawę, a my niechętnie zapisaliśmy notatkę. Na szczęście w końcu rozległ się dzwonek i wszyscy wyszli. Tylko ja podeszłam do Patricka z zgodą na wyjazd.
-Długo przekonywałaś rodziców?
--właściwie nie. Ucieszyli się że wygrałam wycieczkę.  Myślą teraz że jestem historycznym geniuszem
-To się cieszę obeszło się bez zbędnych takich... Mam nadzieję że nie masz mi tego za złe.
-Jakoś mało mnie to obchodzi.
Uśmiechnął się tym uśmiechem który zawsze mnie wkurzał ale postanowiłam tym razem to zignorować.
-A właśnie, w sprawie ,,zastępstwa" jeszcze nikogo nie mam ale mój znajomy szuka kogoś.
-Oby znalazł.
-Mam taką nadzieje
-A właściwie kim jest ten twój znajomy?
-To mój lekarz.
-Ooo to masz własnego lekarza.
Jest jedyną osobą która wie o mojej drugiej osobowości.
-Musisz mu bardzo ufać
-Zbieg okoliczności że się dowiedział.
-Mam pewien problem. Amulet przestaje działać.
-O jakim amulecie mówisz?
-Tym, który pozwala mi chodzić w dzień, ledwo dochodzę do szkoły.
-zastanawiałam się jak to się dzieje że wychodzisz w dzień.
-Aha i jeszcze jedno.
-Co?
-Masz telefon?
-Mam.
Wyjął komórkę z kieszeni.
-Od dwóch dni próbuje zrozumieć to urządzenie, i raczej słabo mi idzie. Podasz mi swój numer czy tam coś bym mógł z tobą w razie czego rozmawiać
-serio? kilkusetletni wampir nie umie obsługiwać telefonu?
-No nie umie, bo to diabelstwo jakieś.
--heh, myślałam że wampiry umieją wszystko.
uśmiechnęłam się na myśl jak Patrick musiał się męczyć z telefonem.
-Widać że twoja wiedza na temat wampirów jest bardzo mała. A więc to cię śmieszy? To dasz ten numer czy nie.
-Jasne, jasne.
Kiedy Patrick zapisywał mój numer dalej nie mogłam się przestać uśmiechać.
-Dobra idź bo się na lekcje spóźnisz.
-Dozobaczenia.
Rzuciłam i pobiegłam na następną lekcje.
*Patrick*
-Teraz już wiem że w niektórych przypadkach uśmiech naprawdę może być irytujący...
                                                *
Lekcje minęły szybko a zaraz po ostatnim dzwonku dostałam wiadomość.
-Nie wiem jak masz zamiar ukryć swoją tajemnice ale kogoś znalazłem, jeszcze nic nie wie że ma grać cb. Przyjedź jak najszybciej.
-To wiadomość od Shiry, świetna robota, muszę teraz tylko znaleźć Patricka.
Na całe szczęście właśnie wychodził z pokoju nauczycielskiego lekko się chwiejąc, zaraz do niego podbiegłam.
-Świetnie że cie widzę, mój lekarz znalazł zastępstwo.
-mam jechać z tobą?
-a kto ma go zahipnotyzować? Ja niestety nie umiem
-aha czyli ten zastępca nie pójdzie po dobroci.
-Nie może się dowiedzieć o mojej osobowości
-w moim obecnym stanie to może być trudne
-czemu?
-Jestem głodny a w dodatku słońce tak na mnie powoli zaczyna działać.
-Przecież jeszcze masz krew, no nie?
-No już nie
-W takim razie będziesz musiał wytrzymać, nie pozwolę byś wyssał z kogoś krew a teraz chodź, im szybciej pójdziemy tym szybciej będziemy mieli to z głowy.
-a czy mogę gdzieś kupić krew
-Myślisz że krew można kupić ot tak po prostu w sklepie?
-no nie znam tych czasów
-Wcześniej dałeś radę wytrzymać dosyć długo i tym razem wytrzymasz
-i tak już wytrzymuje za długo
-To nie moja sprawa, ja mam tylko chronić to miasto
-jesteś bardzo wyrozumiała.
-sam musisz sobie radzić ze swoim głodem.
po kilkunastu minutach byliśmy w autobusie do domu Shinry
*mam nadzieje że nie spotkam nikogo z mojej szkoły. Jak się okaże że wychodzę gdzieś z nauczycielem po lekcjach mogą sie zacząć dziwne plotki*
-Bycie nauczycielem jest naprawdę męczące
Powiedział Patrick ziewając.
-Być uczniem takiego nauczyciela też nie jest łatwe.
-najlepiej by było gdybym dawał wam pełną swobodę na lekcjach
-To nie byłoby złe.
-nie wiem co to za młodzież w dzisiejszych czasach, do czego ten świat zmierza...
-Chyba nie do końca rozumiem co masz na myśli
-rzadko kto mnie zrozumie
-To witaj w klubie.
- jak bym miał brodę i wąsy to by mnie pewnie wszyscy szanowali!
-Oczywiście że tak
Powiedziałam sarkastycznie, przewracając oczami
-to był sarkazm?
-Ależ skąd, oczywiście że nie
Powiedziałam sarkastycznie.
-taaa jasne...
-Ale mógłbyś nam na lekcjach trochę darować, jesteśmy ludźmi. Mamy swoje ograniczenia. A twoje lekcje to są tortury.
-a co ja takiego robię, lekcje są po to by się czegoś nauczyć
-ale mógłbyś to robić trochę ciekawiej
Hmm ciekawiej powiadasz.... Myślę że da się zrobić. Co powiesz na żywą lekcje historii?
Powiedział uśmiechając się.
-Co masz na myśli?
Zapytałam podejrzliwie.
-Hmmm… Odwiedzimy średniowieczne lochy!
-To by było ciekawe.
Zobaczycie jak to jest być więźniem i dowiecie się co to znaczy tortura!
-Dobra, odwołuje to co mówiłam.
Patrick zaśmiał się lekko.
-Wiesz co?
-Hmm..?
Bardzo przypominasz mi moją siostrę, ona też się ze mną nie zgadzała. Przynajmniej druga darzyła mnie jakimś szacunkiem. . .
-Polubiłabym twoją pierwszą siostrę
-Ciekawe czy jeszcze żyją....
-Wampiry nie są nieśmiertelne?
-są ale da się je zniszczyć… przecież już jednego zabiłaś.
Dodał szeptem.
-Nie musisz mi przypominać że jestem mordercą i tak mnie to dręczy. Kiedy widziałeś swoje siostry ostatnio miały kłopoty że się o nie martwisz?
-Pokłóciliśmy się i obie wyszły z domu. I wtedy widziałem je ostatni raz
-Kiedy to było?
-Oooo bardzo dawno. Sam już dokładnie nie pamiętam
-nie ważne, nasz przystanek. Wysiadamy.
Wysiedliśmy z autobusu i po kilku minutach byliśmy pod domem Shinry,
-O Kamila, świetnie że jesteś, twoje ,,zastępstwo" wydaje się niecierpliwić
Powiedział lekarz kiedy tylko otworzył drzwi
-Witam nazywam się Patrick van Lavender
Powiedział podając rękę, Shinra trochę zdziwiony uścisnął dłoń wampira, który zaraz wszedł i zaczął się rozglądać po domu.
-Twój przyjaciel?
-Nie, mam mu tylko pomóc. To skomplikowane
U Shinry na kanapie siedziała dziewczyna, miała długie blond włosy ciemno zielone oczy i była ubrana w pomarańczowy top i jeansy.
-Dzień dobry
przywitała się jak zobaczyła Patricka.
-Dzień dobry.
Odpowiedział jej z uśmiechem.
Czy ona zna mroczną gwiazdę nadziei? Chodzi o to czy wie jak wygląda, czym się zajmuje i takie tam.
-Jeszcze nic nie wie, powiedziałem jej że ma przyjść na kontrolne badania.
Powiedział Shinra.
-Czyli ściągnęliście zwykłą dziewczynę?! A co jeśli ktoś ją zabije?
Powiedział szeptem wampir.
-Przepraszam że przeszkadzam ale nie bardzo wiem o co tu chodzi, miałam tu być na badaniach a ten pan mówi coś o mrocznej gwieździe nadziei
-A tak była ostatnio w wiadomościach zaraz przystąpimy do badań
-Nic jej nie będzie, może nie wygląda ale jest bardzo zwinna, jest w drużynie chirliderek.
-Oszalałeś? Wybrałeś kogoś takiego na mojego zastępcę?
Powiedziałam do Shinry, wiedziałam że to że jest wysportowana może jej bardzo pomóc ale moja duma nie pozwalała mi na przyjęcie do wiadomości tego że moje miejsce zajmuje jakaś chirliderka.
-Chodźmy na chwile do innego pokoju.
Powiedział Patrick i wyszliśmy za nim do sąsiedniego pomieszczenia.
-Nie wiem czy dam radę, to chyba zbyt okrutne obciążać niczego nie świadomą przypadkową osobę
-Właściwie co ty masz tutaj robić?
Zapytał Shinra, no tak. Nawet nie miałam okazji mu wyjaśnić kim jest i jak ma mi pomóc.
-No miałem ją zahipnotyzować, by jej się zdawało że jest mroczną gwiazda nadziei.
-Kogoś trzeba wybrać a z wszystkich osób jakie wybrałem ona ma największe szanse na przeżycie.
-Dobra ale jak coś jej się stanie to nie chce mieć tego na sumieniu
-Wezmę całą odpowiedzialność na siebie.
Powiedziałam, nie chciałam żeby komukolwiek coś się stało, moim obowiązkiem jest obrona miasta, ale jeżeli nie będzie nikogo kto zająłby się tym za mnie może ucierpieć spora ilość ludzi.
-Reputacja Kamili jest już na tyle duża żeby sam jej widok przerażał
Dodał Shinra.
-Dobrze zaczekajcie tutaj.
Powiedział i wszedł do pokoju z moją ,,zastępczynią”
-Nie wierze że to robię.
-To zaczynamy badania tak?
Powiedziała dziewczyna z promienistym uśmiechem. Wtedy ukucnął przed nią i wprowadził ją w trans.
*Patrick*
Mówiąc jej kogo ma udawać omal się nie popłakałem, ale musiałem to zrobić bo nie mogłem już znieść cierpień jakie fundowała mi klątwa, na koniec dodałem "gdy się obudzisz z transu będzie już po badaniach"
-Panie Shinra, skończyłem!
Zawołałem i obudziłem dziewczynę z transu.
-Świetnie, muszę przyznać że jeszcze nie słyszałem o takich technikach.
-Nie chce więcej tego robić.
Dziewczyna się obudziła i powiedziała do mnie uśmiechając się promiennie.
-Dziękuję panie doktorze, to jak z moim zdrowiem? W porzątku?
Kiedy na nia patrzyłem w oku zakręciła mi się łza.
-Wszystko w porządku
-Cieszę się, dziękuję
Powiedziała i wyszła.
-A teraz już muszę iść.
Powiedziałem wychodząc z budynku.
-Serio to było takie trudne? Przecież jak wrócę z podróży ona znowu będzie sobą
Powiedziała Kamila kiedy mnie dogoniła.
-O ile przeżyje. Nie rozumiesz że gdyby nie te twoje moce to byś dawno nie żyła! Ona ich nie ma
-Nie zapominaj że używałam moich mocy tylko w ostateczności! Zwykle używałam moich umiejętności walki!
-Oby to wystarczało. A ten jej uśmiech i sympatyczny wyraz twarzy...
-co z jej uśmiechem?
-Ma bardzo piękny uśmiech
Powiedziałem do siebie.
-Skoro Shinra ją wybrał znaczy że miał powody poradzi sobie.
-A teraz już będę wracał do domu
-a właśnie jeszcze jedno
-Tak?
--Ona stanie się mroczną gwiazdą nadziei już dziś czy dopiero w piątek?
-Dopóki jej nie wezwę. Ona jest coś na podobę mojego zombie. Zrobi wszystko co jej powiem już od dzisiaj.
-W porządku, czyli do piątku dalej zajmuje się swoją pracą.
-Tak, a teraz wybacz. Muszę już iść.
-To do zobaczenia jutro.
-Na razie.
Powiedziałem i poszedłem w stronę domu.