poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Część VIII- kolejny wampir

Zanim zaczniecie czytać chciałam wam podziękować za 237 wejść na bloga. Jeszcze kilka i Patrick pokaże nam swoje rysunki :3 przepraszam też że jesteśmy tak beznadziejni w dotrzymywaniu terminów. W poprzednim wcieleniu musiałam być Edytorem mang XD
Aha i proszę komentujcie bloga bo z ponat 200 wejść mamy tylko 3 czy 4 komentarze.
****************************************************
Następnego dnia wstałam wyjątkowo wcześnie. Była chyba 5 rano. Od kiedy spotkałam Patricka wcale nie zajmowałam się miastem więc postanowiłam zrobić mały obchód przed szkołą, nic specjalnego się nie działo. Tak jakby wampir wypędził całe zło tego miasta. Ironia losu bo on i jego koledzy są w tym mieście największym złem. Mimo to do szkoły dotarłam kilka minut przed dzwonkiem.
-Znowu dzień zaczyna się od historii... mam ochotę się utopić.
Kiedy byłam pod salą Patrick właśnie wpuszczał do klasy.
-Dzień dobry. Na tablicy macie zapisany temat i lekcje, a ja w tym czasie na chwilę skocze do sekretariatu odebrać bardzo ważne papiery, tylko mi tu grzecznie.
Powiedział i opuścił sale.
*On serio jest tak naiwny, że myśli że będziemy grzeczni?*
pomyślałam kiedy klasa zaczynała zamieniać sale w Armagedon, wszędzie latały piórniki, kartki, gąbki kreda i chyba nawet kilkutygodniowe kanapki. Nie miałam ochoty się bawić w udawanie że mnie to wszystko obchodzi więc przepisałam temat i lekcje. Po 10 min wrócił Patrick. O dziwo nie okazał zdziwienia kiedy zobaczył sale. Zaczęłam się zastanawiać czy wampiry mają uczucia.
-Mam nadzieje, że macie już przepisane, bo pod koniec lekcji zbieram zeszyty na ocene.
-proszę pana niech pan tego nie robi
-Będziemy już grzeczni.
Odezwało się kilka osób w klasie.
W takim razie proszę posprzątać ten bałagan.
Wskazał na chłopaka który siedział w pierwszej ławce.
-Ale to nie ja rzucałem to oni!
Wskazał palcem na chłopaków siedzących pod ścianą.
-To nie my.
-Zrobili to ci spod okna.
-To nie my, to... to... TO KAMILLA
Cała klasa na mnie spojrzała, rysowałam wtedy w moim zeszycie więc nawet nie wiedziałam o co się kłócą.
-Ale że co ja?
Powiedziałam to beznamiętnym tonem. Wampir już się chyba znudził więc podszedł do chłopaków spojrzał na nich przenikliwym wzrokiem a oni… wstali i zaczęli sprzątać.
*To to musi być ta jego moc, byłam ciekawa jak może wyglądać. Ale to chyba głupi pomysł żeby ot tak jej używać*
-A teraz najważniejsze, Kamila.
Spojrzałam na Patricka który podszedł do mnie i położył mi na ławce jakieś dokumenty.
-Powiedz rodzicom żeby to podpisali. Jedziesz do Szkocji, szkoła to sponsoruje więc oczywiście nie muszą nic płacić.
Ludzie z mojej klasy wybałuszyli oczy jak usłyszeli o wycieczce.
-zaraz ale czemu?
-Jakim prawem tylko ona?
-to nie sprawiedliwe.
Bardzo dobrze napisała test sprawdzający i pomyślałem że pojedzie ze mną na bardzo ważny konkurs historyczny, dyrektor i rada pedagogiczna wyraziła zgodę więc nie ma problemu.
po klasie rozeszły się szumy niezadowolenia ale nikt o nic więcej nie pytał.
-Wy też możecie mieć szansę na wyjazd ale w przyszłym roku. Kamila, nie zgub dokumentów.
Powiedział i podszedł do swojego biurka.
-Temat przepisany?
klasa otworzyła zeszyty i zaczęła pisać. Ja zamiast przerabiać sale na wysypisko przepisywałam więc miałam wolne.
-Potem przeczytacie rozdział na stronie 102 i dokończycie notatkę w domu. Na następnej lekcji będę zbierał zeszyty do oceny więc proszę się starać.
Było 5 minut do dzwonka więc zaczęliśmy się pakować.
-Ej, co to ma być? Czy ja mówiłem że można się pakować?
-Zaraz będzie przerwa nie zdążymy nic zrobić
Odpowiedziałam beznamiętnym tonem.
-Proszę się wypakować i czekać na moje polecenie. Dzwonek jest informacją dla mnie że mam kończyć lekcje.
-Ale skoro i tak nie zdążymy nic zrobić to po co się rozpakowywać?
-Ale to ode mnie zależy czy nie będziemy nic robić
Klasa patrzyła zdezorientowana to na mnie to na nauczyciela.
-Może jeszcze zdążę kogoś przepytać. Na przykład ciebie.
-Do pytania nie potrzebne są książki więc nie ma sensu ich wyjmować.
-Wiem ale lubię je widzieć na ławce uczniów.
-Na przerwie nie są one zbyt potrzebne.
-I proszę się zamknąć.
wtedy zadzwonił dzwonek, i chwila ciszy.
-Teraz możecie wyjść. Ale następnym razem wykonujecie moje polecenia.
Wszyscy prawie wybiegli z klasy. Ja spokojnie wzięłam plecak i skierowałam się w stronę drzwi.
-Czekaj.
Zatrzymałam się i odwróciłam do wampira. Wiedziałam że tak to się skończy.
-Mogłabyś mi nie utrudniać lekcji i nie sprzeczać się ze mną.
-Mógłbyś dawać uczniom żyć, to są ludzie.
-Może poza szkoła jesteś super bohaterem ale w tej sali jesteś zwykłą uczennicą. Ja tylko wymagam trochę dyscypliny.
-Trochę za dużo.
-Jestem nauczycielem i to nie byle jakim.
-Jasne, mało jest nauczycieli którzy mogliby wyssać krew z uczniów.
-To że nie pozwalam wam robić co się chce to jeszcze nie jest przegięcie. Nie ważne idź już.
Odwróciłam się i wyszłam, kiedy dotarłam do sali w której mieliśmy mieć lekcje chłopcy z klasy podeszli do mnie.
-No Kamila trzeba ci przyznać, masz odwagę, myślałem że ten nauczyciel zaraz cie zabije.
-Niezła byłaś że dałaś radę mu się postawić.
Pierwszy raz ludzie z mojej klasy odezwali się do mnie w innym celu niż zwalenie na mnie czegoś albo pożyczenie pieniędzy. Kiedy skończyliśmy lekcje od razu wróciłam do domu wtedy usłyszałam policyjny radiowóz. Zostawiłam plecak w domu i pobiegłam sprawdzić co się dzieje, policjanci stali kilkanaście metrów od mojego domu i gadali z Patrickiem, wyglądało jakby mu gratulowali. Było też tam kilku obezwładnionych ludzi, którzy zaraz zostali zabrani przez policje. podeszłam do wampira.
-Co się stało?
-A chcieli kogoś okraść, za moich czasów odcinano złodziejowi rękę. Teraz jakiś to dziwny system jest.
-Teraz dostaje się kilka lat więzienia.
-Dla mnie to nie dużo.
-Pierwszy raz pomagasz ludziom?
-Można by tak to ująć.
-Znaczy?
-Nie wiem czy wtedy można by to nazywać pomocą ale teraz to tak, pomogłem.
-Wtedy znaczy kiedy?
-Kilkaset lat temu. Długa historia He He.
-Aha... czyli nie pomagałeś ludziom w mieście wcześniej?
-Nie. A teraz idź do domu bo jeszcze będą cię o coś podejrzewać.
-Nie jestem dzieckiem, daje sobie jakoś rade sama.
-Tak, ale spotykanie z nauczycielem poza szkoła dla niektórych może wydać się dziwne.
-W sumie możesz mieć racje.
Wróciłam do domu. Patrick dzisiaj nic nie chciał więc mogłam zająć się swoimi sprawami, wyjęłam papiery dla rodziców i zostawiłam na stole, sama usiadłam przed telewizorem i włączyłam wiadomości. Mówili coś o nieudanej kradzieży. Uśmiechnęłam się mimowolnie.
-Mroczna gwiazda nadziei osuwa się w cień co? Będę musiała to naprawić.
Chciałam wyłączyć telewizor, ale spiker nagle przerwał... wyglądało jakby otrzymywał jakieś ważne wiadomości.
-Uwaga, właśnie dostaliśmy ważny komunikat. Psychopata biega po mieście, uważa się za wampira bo wgryza się ludziom w szyje, na wskutek prebicia tętnicy prawie od razu umierają. Prosimy o zostanie w domach, policja już jedzie żeby obezwładnić szaleńca.
Nie zastanawiałam się ani chwili. Założyłam mój strój, wzięłam miecz i pobiegłam
                               *Patrick*
W tej samej chwili oglądając wiadomości przeszył mnie gniew,
Nie powinienem sobie pozwalać na takie wybryki, ale jeśli to prawdziwy wampir to nie dobrze.
Po tych słowach wybiegłem.
                                             *Kamila*

Skakałam po dachach budynków żeby jak najszybciej się dostać na miejsce.
*na pewno to prawdziwy wampir, nie ma innej możliwości*
Kiedy dotarłam do centrum wampir przebijał szyje kolejnemu człowiekowi, strzały policjantów nie robiły na nim wrażenia. Wtedy na plac wpadł Patrick, był lekko sparaliżowany widokiem. Zeskoczyłam z budynku koło miejsca gdzie stał.
-Serio masz czas żeby się gapić?
Wtedy wyjął swój Artemis. W tym samym momencie wyjęłam swój miecz i podbiegłam do wampira, który właśnie porzucił martwe ciało na ziemi, po czym wbił we mnie krwawe spojrzenie. Zamachnęłam się i wycelowałam w niego cios.
Wtedy pojawił się Patrick który zatrzymał mój miecz.
-Czekaj
-Co?!
Powiedział mi cicho że potem go zabijemy, po czym spojrzał na wampira.
-Ty... kim jesteś?
-Nie mamy czasu na pogawędki, zaraz wszystkich pozabija!
-Spokojnie! Przestaw się wampirze.
-Jak mam być spokojna?! Mam ratować ludzi a nie gadać z ich oprawcami!
-Muszę się dowiedzieć skąd on jest by nie doszło do więcej takich sytuacji.
Wtedy odezwał się wampir.
-Ja? Ha nie muszę się przedstawiać.
-Albo się z nami dogadasz albo zginiesz!
Powiedział Patrick. Wampir milczał.
-Nie chce współpracować. Mogę go zabić od razu.
Lavender westchnął tylko i puścił mój miecz.
-Serio myślisz że ona da mi rade?
Miałam dość tego że wampiry myślały że jestem słaba, nie czekałam dłużej, zamachnęłam się mieczem, złapał go w locie. Wtedy miecz zaczął płonąć. wampir wytrzeszczył oczy i machał ręką.
-Co? Co to jest?!
-Moja moc, władam ogniem i umiem go przenieść przez miecz.
Zaatakowałam jeszcze raz. Od razu zaczął się palić. Upadł na ziemie i zamienił się w proch. Nienawidziłam zabijać ale nie miałam wyboru. Musiał zapłacić za śmierć ludzi.
-Nie pozwolę by ktokolwiek krzywdził ludzi z mojego miasta.
-Kim jest ten wampir, może jest ich więcej.
Usłyszałam za sobą głos Patricka.
-A tak w ogóle wiesz że ludzie mogą cie słyszeć?
-Co?
-Prawdopodobnie gdzieś tu jest telewizja, więc nie wspominaj kim są naprawde.
-Ale jak ludzie mnie zobaczą to moja kariera nauczyciela skończona.
-Więc po co się tu pchałeś?
-Przecież to wampir, czuje się trochę winny
-Lepiej wiej, póki możesz
Chwile potem go nie było. Miałam nadzieje że uda mi się odwrócić uwagę dziennikarzy i że Patrick nie pojawi się w wiadomościach. Wtedy podbiegli ludzie, karetka zabrała rannych, policja przygląda się prochom wampira. Jako że ciągle tu stałam telewizja miała niepowtarzalną okazje do wywiadu.
-Mroczna gwiazdo nadziei, wyjaśnisz nam jak to się stało że ten człowiek zamienił się w proch? I kim był ten człowiek który ci pomagał?
*świetnie teraz żeby pomóc Patrickowi muszę się tłumaczyć*
-Sądzę że po prostu był łatwopalny.
--A..A...ale jakto? I...i..?
Nie zdążył skończyć bo transmisja została przerwana. Na pewno przez Patricka. Mogłam już spokojnie się ulotnić. Pod moim domem stał Lavendern, wyglądał na wkurzonego.
-Coś się stało profesorze?
Powiedziałam ironicznie.
-Jeszcze masz czas na wywiady?
-Ratowałam twój tyłek. Nie oczekuję dziękuję ale mógłbyś chociaż nie mieć pretensji.
-Czy nie uważasz że to dziwne gdy mroczna gwiazda nadziei udziela wywiad i ciebie akurat wtedy nie ma w domu
-I tak nikt mnie nie odwiedzi
-Być może ale co niektórzy mogą mieć podejrzenia co do twojej tożsamości.
-Nie będą mieli
-Oby, ale bądź ostrożna
-Wampiry łatwo mogą wyczuć kim jesteś, po zapachu mogą cię śledzić. I także twoja rodzina może być w to zamieszana.
-Jak giną nie mają kiedy śledzić.
-Może masz racje, pogadamy jeszcze jutro.
-No dobra tylko jeszcze jedno.
-Co?
-Jak podczas naszego wyjazdu masz zamiar ukryć to że mrocznej gwiazdy nie ma?
-Musisz coś wymyśleć.
-najłatwiej zwalić na mnie.
-Ech…
-Ty masz te moce, mógłbyś coś wymyśleć.
-Nie omamię całego miasta.
-No to kogoś kto mnie zastąpi a potem to zapomni.
-To znajdź kogoś, ja muszę iść.
-I znowu wszystko na mojej głowie. Dobra zajmę się tym.

niedziela, 5 sierpnia 2012

Część VII- wydana tajemnica

Tak wiem że minęło dużo czasu od ostatniego postu ale nie chciało mi sie pisać i nie za bardzo miałam czas. ale za to mamy dla nielicznych fanów naszego bloga niespodziankę. Jeżeli będzie 300 wejść na bloga wstawimy tutaj rysunki Patricka przedstawiające mnie i jego :3

***********************************************************

Od mojego spotkania z Patrickiem na histori minęło kilka lekcji, przez ten czas mogłam się troche uspokoić.  w głowie sobie powtarzałam że najważniejsze że nic się nie wydało... o włos. Przed ostatnią lekcją, którą miał być polski byłam już całkowicie uspokojona. do czasu aż na tablicy zastępstw zobaczyłam z kim mamy lekcje zamiast polskiego. zdenerwowanie prawie całkowicie mną zawładnęło, Patrick nie dość że miał mieć z nami lekcje to jeszcze dyżurował na korytarzu, usiadłam przed salą i modliłam się żeby czegoś ode mnie nie chciał przed lekcją, kiedy koło mnie przechodził uśmiechnął się do mnie tym uśmiechem którego nienawidziłam, odruchowo obrzuciłam go morderczym spojrzeniem ale po chwili się opanowałam i zaczęłam czytać mangę, którą wziełam by mieć co czytać na przerwach. Kiedy zadzwonił dzwonek nasz ,,nauczyciel” podszedł i otworzył drzwi przepuszczając uczniów. Przełknęłam gule w gardle i powoli podeszłam do Sali.
-Hmm? Kamila co ty tam czytasz?
Zatrzymał mnie wampir w drzwiach.
-Tak zwana manga, japoński komiks czytany od prawej do lewej.
Odpowiedziałam siląc się na uprzejmość. weszłam do sali i jak zwykle usiadłam w ostatniej ławce.
-Dzisiaj jak już wiecie będę zamiast pani od polskiego
Powiedział Patrick. A klasa energicznie pokiwała głowami.
-Więc japoński odłóżmy na bok.
Uśmiechnął się patrząc na mnie, miałam ochotę powiedzieć że to moja sprawa co i w jakim języku czytam ale siedziałam cicho. Odwrócił ode mnie wzrok i zaczął pisać na tablicy temat.
-Na tej lekcji będziecie pracować z tekstem. Na szczęście dowiedziałem się o zastępstwie na tyle wcześnie że mogłem je przygotować.
Rozdał całej klasie kartki, usiadł za swoim biurkiem i znowu zaczął się we mnie gapić. Wzięłam długopis do ręki nie zwracając na niego uwagi. Nawet lubiłam prace z tekstem bo szybko je kończyłam i miałam czas wolny przeczytałam dwa razy podany tekst i zaczęłam szybko pisać odpowiedzi na pytania.
                                                              *Patrick*
Wiedziałem że to gwiazda, próbuje zamaskować swoją złość i stres, myślałem sobie że jednak może to nas do siebie zbliży, może zostaniemy przyjaciółmi No i tak w końcu ma mi pomóc zdjąć klątwę Ale co dalej, gdy już mi pomoże po prostu o sobie zapomnimy. Minęło już wiele wieków odkąd zacząłem z kimkolwiek rozmawiać. Po 15 minutach Kamila skończyła robić zadania i odłożyła długopis.
-Hmm? Już tak szybko? Pamiętajcie że to jest na ocenę.
-na tak proste zadania szkoda marnować więcej czasu
Odpowiedziała nie patrząc w moją strone.
-Jaki masz numer?
-dwa.
Spojrzałem na jej oceny w dzienniku. Miała głównie trójki i czwórki, dwie dwójki i jakieś pojedyncze piątki.
-No nawet ci nieźle idzie panno, oby tak dalej.
Uśmiechnąłem się w jej stronę, patrząc na jej twarz byłem pewny że czytam jej myśli.
*gdyby nie to że jest moim nauczycielem za to ,,panno" by mu się dostało*
Uśmiechnąłem się do siebie. Chyba ją wkurzyłem, pewnie mi się dostanie. Ale za to mam tą satysfakcję.
                                     *Kamila*
skoro i tak skończyłam prace wyjęłam własną kartke i zaczęłam rysować. lubiłam rysować zwłaszcza postacie z mangi i anime. W tym czasie Patrick podszedł do mnie i zabrał moją pracę. Kartki reszty klasy zabrał 5 min przed dzwonkiem.
-To już wasza ostatnia lekcja?
Klasa chórem odpowiedziała potakująco.
-moja też.
Powiedział uśmiechając się. Uczył nas dopiero pierwszy dzień a klasa już wydawała się go lubić. Idioci, pewnie myśleli że uśmiecha się bo ma taki charakter, nie byłam pewna czemu ale wyczuwałam kłopoty samym faktem że kończy prace wtedy kiedy my.
-Nie wiem czy zdążę na jutro to sprawdzić Spodziewam się gości. Powiedział zanim wyszliśmy. odetchnęłam z ulgą, przynajmniej nie miał zamiaru męczyć mnie ani mrocznej gwiazdy. po 3 min wyszłam ze szkoły i ruszyłam w strone domu, nie miałam ochoty widzieć już dzisiaj wampira, kiedy stanęłam przed domem, na wycieraczce leżała kartka kiedy ją otworzyłam pisało tam:
Wpadnij do mnie
I nici z odpoczynku. W sumie mogłam się domyślić że przecież nikt oprócz mnie go nie odwiedza. Właściwie nie mogłam pojąc mojej naiwności że od tak po prostu da mi spokój. w domu przebrałam się w czarny strój, peleryne i maske spakowałam do plecaka a miecz jak zwykle schowałam by był w miare niewidoczny Minęło pół godziny nim dojechałam autobusem pod dom wampira tam założyłam maske i pelerynę podeszłam do drzwi i zapukałam głośno. Po chwili Patrick otworzył drzwi.
-O witaj.
-Cześć
-Jak tam w szkole?
Serce mi zabiło mocniej, nie wiedziałam w końcu czy wie o mnie czy nie.
-co masz na myśli?
-A tak pytam, uczę tam.
Zaczęłam się zastanawiać czy rzeczywiście wie.
-skąd wiesz w której szkole się ucze?
-wejdź proszę.
-skąd wiesz w której szkole się ucze?
-Podejrzewam że ta koleżanka którą chciałem dopaść chodzi do tej szkoły co ty
-a skąd wiesz do jakiej ona chodzi szkoły?
-Śledziłem ją od samego początku i widziałem z której szkoły wychodzi.
-współczuje twoim uczniom
Chciałam w ten sposób sprawdzić czy wie do której chodze klasy.
-I sobie jednocześnie?
-czyli wiesz kim jestem?
-Jesteś Kamila
-to po cholere udawałeś że mnie nie znasz?!
-A więc to ty! Ale trafiłem
-A WIĘC NIE WIEDZIAŁEŚ?
-Myślałem że chociaż trochę będziesz dyskretniejsza, podejrzewałem ale byłem tylko w połowie pewny, Ale to mi daje stu procentową pewność. Zaskoczona? Te twoje spojrzenie, sposób w jaki do mnie mówisz
*cholera, dałam się podejść jak dziecko. Niepotrzebnie od razu przyjęłam że wie o mnie, na przyszłość muszę być bardziej ostrożna. Zresztą teraz jest już za późno*
-taa.. właściwie to po co mnie śledzisz?
-Ja cię nie śledzę, ale ogólnie leżysz w moim interesie.
Nalał sobię krwi do kieliszka i zaczął powoli pić.
-To dalej masz zamiar mi pomóc?
-wiedziałeś gdzie mieszkam to czemu jeszcze wtargujesz do mojej szkoły?
-Czemu? Eh Osobiście nie podejrzewałem że odkryje kim jesteś, ale jednak. Kto by pomyślał że zwykła uczennica może być bohaterem, wiem że mnie nie znosisz więc nie będę cię zmuszał byś mi pomagała. I tak już wiele dla mnie zrobiłaś.
-obawiam się że moim obowiązkiem i jedynym sposobem by się ciebie pozbyć jest ci pomóc.
-Więc jak to będzie? Jedziemy do Szkocji?
-jas...czekaj, gdzie jedziemy?
-Do szkocji, do mojej ojczystej ziemi. Tam możemy zdjąć klątwę
-Słyszałam ale po cholere mamy tam jechać?
-Eh bo tylko tam możemy to zrobić.
-Cholera… no trudno, widać nie mam wyboru, a ile ma to trwać?
-Hmm… jeśli pojedziemy dzisiaj... To może nie wiem tydzień, dawno nie byłem tam.
-tydzień?! Ty wiesz że mam szkole? i rodzinę? nie wspominając o ratowaniu miasta.
-No tak, to jest problem.
-jak myślisz jakbym mogła wytłumaczyć moją nieobecność przez tydzień?
-Wycieczka szkolna?
-a co z resztą uczniów?
-Hmm..Może ty z rodziną wygraliście wycieczkę do Szkocji? To może być dobre
-nie najlepszy pomysł, nie odstąpią mnie na krok.
-To masz lepszy?
-owszem
-No?
-Jestem osobą która musi ukrywać swoją osobowość ciągle kłamiąc, znam się na tym.
-Oj uwierz mi ja też. Więc?
-zorganizujesz konkurs historyczny, ogólno szkolny. Jeden uczeń z każdej szkoły który najlepiej napisze pojedzie do szkocji
-Aha i ty w nim wygrasz?
-Tak.
-Ale co na to dyrekcja? Jestem nowym nauczycielem.
-hmm.. to może być problem
-No i jeszcze zostaje zgoda rodziców, a z tego wnioskuje że cię nie puszczą
-O  ile to wycieczka to puszczą
-Aha.. Czyli ty wygrasz i pojedziesz, spróbować nie zaszkodzi, ale przy użyciu moich mocy napewno się uda. Przekonam wszystkich
-jakich mocy?
-Takich jak urok, dominacja. Może nawet nie odbędzie się konkurs, a  ty wygrasz.
Powiedział i się zaśmiał. Wyglądało to nieźle ale ciągle miałam wątpliwości.
-i tak po prostu puszczą jednego ucznia na wycieczke z nowym nauczycielem?
-No ja ich przekonam, i twoich rodziców jeśli pozwolą. Przepraszam jeśli ty mi pozwolisz ich przekonać. Hm?
-aha, ale ja wole potem nie być tematem plotek.
-Nie będziesz chyba że będą cię brali za kujona. Życie w szkole musi być ciężkie no nie?
-dla normalnych ludzi nie. ale tacy jak ja nie mają lekko.
-Więc dobrze ja tu sobie sprawdzę wasze klasówki. Widzimy się jutro.
Odwróciłam się żeby odejść ale na chwile się zatrzymałam.
-A właśnie, jeszcze jedno.
-Hm?
-nazwiesz mnie panienka jeszcze raz a drewniany kołek znajdzie się w twoim sercu
-Jakbym je jeszcze miał
Powiedział i uśmiechnął się. Przewróciłam tylko oczami i ruszyłam do domu.