Zanim zaczniecie czytać chciałam wam podziękować za 237 wejść na bloga. Jeszcze kilka i Patrick pokaże nam swoje rysunki :3 przepraszam też że jesteśmy tak beznadziejni w dotrzymywaniu terminów. W poprzednim wcieleniu musiałam być Edytorem mang XD
Aha i proszę komentujcie bloga bo z ponat 200 wejść mamy tylko 3 czy 4 komentarze.
****************************************************
Następnego dnia wstałam wyjątkowo wcześnie. Była chyba 5 rano. Od kiedy spotkałam Patricka wcale nie zajmowałam się miastem więc postanowiłam zrobić mały obchód przed szkołą, nic specjalnego się nie działo. Tak jakby wampir wypędził całe zło tego miasta. Ironia losu bo on i jego koledzy są w tym mieście największym złem. Mimo to do szkoły dotarłam kilka minut przed dzwonkiem.
-Znowu dzień zaczyna się od historii... mam ochotę się utopić.
Kiedy byłam pod salą Patrick właśnie wpuszczał do klasy.
-Dzień dobry. Na tablicy macie zapisany temat i lekcje, a ja w tym czasie na chwilę skocze do sekretariatu odebrać bardzo ważne papiery, tylko mi tu grzecznie.
Powiedział i opuścił sale.
*On serio jest tak naiwny, że myśli że będziemy grzeczni?*
pomyślałam kiedy klasa zaczynała zamieniać sale w Armagedon, wszędzie latały piórniki, kartki, gąbki kreda i chyba nawet kilkutygodniowe kanapki. Nie miałam ochoty się bawić w udawanie że mnie to wszystko obchodzi więc przepisałam temat i lekcje. Po 10 min wrócił Patrick. O dziwo nie okazał zdziwienia kiedy zobaczył sale. Zaczęłam się zastanawiać czy wampiry mają uczucia.
-Mam nadzieje, że macie już przepisane, bo pod koniec lekcji zbieram zeszyty na ocene.
-proszę pana niech pan tego nie robi
-Będziemy już grzeczni.
Odezwało się kilka osób w klasie.
W takim razie proszę posprzątać ten bałagan.
Wskazał na chłopaka który siedział w pierwszej ławce.
-Ale to nie ja rzucałem to oni!
Wskazał palcem na chłopaków siedzących pod ścianą.
-To nie my.
-Zrobili to ci spod okna.
-To nie my, to... to... TO KAMILLA
Cała klasa na mnie spojrzała, rysowałam wtedy w moim zeszycie więc nawet nie wiedziałam o co się kłócą.
-Ale że co ja?
Powiedziałam to beznamiętnym tonem. Wampir już się chyba znudził więc podszedł do chłopaków spojrzał na nich przenikliwym wzrokiem a oni… wstali i zaczęli sprzątać.
*To to musi być ta jego moc, byłam ciekawa jak może wyglądać. Ale to chyba głupi pomysł żeby ot tak jej używać*
-A teraz najważniejsze, Kamila.
Spojrzałam na Patricka który podszedł do mnie i położył mi na ławce jakieś dokumenty.
-Powiedz rodzicom żeby to podpisali. Jedziesz do Szkocji, szkoła to sponsoruje więc oczywiście nie muszą nic płacić.
Ludzie z mojej klasy wybałuszyli oczy jak usłyszeli o wycieczce.
-zaraz ale czemu?
-Jakim prawem tylko ona?
-to nie sprawiedliwe.
Bardzo dobrze napisała test sprawdzający i pomyślałem że pojedzie ze mną na bardzo ważny konkurs historyczny, dyrektor i rada pedagogiczna wyraziła zgodę więc nie ma problemu.
po klasie rozeszły się szumy niezadowolenia ale nikt o nic więcej nie pytał.
-Wy też możecie mieć szansę na wyjazd ale w przyszłym roku. Kamila, nie zgub dokumentów.
Powiedział i podszedł do swojego biurka.
-Temat przepisany?
klasa otworzyła zeszyty i zaczęła pisać. Ja zamiast przerabiać sale na wysypisko przepisywałam więc miałam wolne.
-Potem przeczytacie rozdział na stronie 102 i dokończycie notatkę w domu. Na następnej lekcji będę zbierał zeszyty do oceny więc proszę się starać.
Było 5 minut do dzwonka więc zaczęliśmy się pakować.
-Ej, co to ma być? Czy ja mówiłem że można się pakować?
-Zaraz będzie przerwa nie zdążymy nic zrobić
Odpowiedziałam beznamiętnym tonem.
-Proszę się wypakować i czekać na moje polecenie. Dzwonek jest informacją dla mnie że mam kończyć lekcje.
-Ale skoro i tak nie zdążymy nic zrobić to po co się rozpakowywać?
-Ale to ode mnie zależy czy nie będziemy nic robić
Klasa patrzyła zdezorientowana to na mnie to na nauczyciela.
-Może jeszcze zdążę kogoś przepytać. Na przykład ciebie.
-Do pytania nie potrzebne są książki więc nie ma sensu ich wyjmować.
-Wiem ale lubię je widzieć na ławce uczniów.
-Na przerwie nie są one zbyt potrzebne.
-I proszę się zamknąć.
wtedy zadzwonił dzwonek, i chwila ciszy.
-Teraz możecie wyjść. Ale następnym razem wykonujecie moje polecenia.
Wszyscy prawie wybiegli z klasy. Ja spokojnie wzięłam plecak i skierowałam się w stronę drzwi.
-Czekaj.
Zatrzymałam się i odwróciłam do wampira. Wiedziałam że tak to się skończy.
-Mogłabyś mi nie utrudniać lekcji i nie sprzeczać się ze mną.
-Mógłbyś dawać uczniom żyć, to są ludzie.
-Może poza szkoła jesteś super bohaterem ale w tej sali jesteś zwykłą uczennicą. Ja tylko wymagam trochę dyscypliny.
-Trochę za dużo.
-Jestem nauczycielem i to nie byle jakim.
-Jasne, mało jest nauczycieli którzy mogliby wyssać krew z uczniów.
-To że nie pozwalam wam robić co się chce to jeszcze nie jest przegięcie. Nie ważne idź już.
Odwróciłam się i wyszłam, kiedy dotarłam do sali w której mieliśmy mieć lekcje chłopcy z klasy podeszli do mnie.
-No Kamila trzeba ci przyznać, masz odwagę, myślałem że ten nauczyciel zaraz cie zabije.
-Niezła byłaś że dałaś radę mu się postawić.
Pierwszy raz ludzie z mojej klasy odezwali się do mnie w innym celu niż zwalenie na mnie czegoś albo pożyczenie pieniędzy. Kiedy skończyliśmy lekcje od razu wróciłam do domu wtedy usłyszałam policyjny radiowóz. Zostawiłam plecak w domu i pobiegłam sprawdzić co się dzieje, policjanci stali kilkanaście metrów od mojego domu i gadali z Patrickiem, wyglądało jakby mu gratulowali. Było też tam kilku obezwładnionych ludzi, którzy zaraz zostali zabrani przez policje. podeszłam do wampira.
-Co się stało?
-A chcieli kogoś okraść, za moich czasów odcinano złodziejowi rękę. Teraz jakiś to dziwny system jest.
-Teraz dostaje się kilka lat więzienia.
-Dla mnie to nie dużo.
-Pierwszy raz pomagasz ludziom?
-Można by tak to ująć.
-Znaczy?
-Nie wiem czy wtedy można by to nazywać pomocą ale teraz to tak, pomogłem.
-Wtedy znaczy kiedy?
-Kilkaset lat temu. Długa historia He He.
-Aha... czyli nie pomagałeś ludziom w mieście wcześniej?
-Nie. A teraz idź do domu bo jeszcze będą cię o coś podejrzewać.
-Nie jestem dzieckiem, daje sobie jakoś rade sama.
-Tak, ale spotykanie z nauczycielem poza szkoła dla niektórych może wydać się dziwne.
-W sumie możesz mieć racje.
Wróciłam do domu. Patrick dzisiaj nic nie chciał więc mogłam zająć się swoimi sprawami, wyjęłam papiery dla rodziców i zostawiłam na stole, sama usiadłam przed telewizorem i włączyłam wiadomości. Mówili coś o nieudanej kradzieży. Uśmiechnęłam się mimowolnie.
-Mroczna gwiazda nadziei osuwa się w cień co? Będę musiała to naprawić.
Chciałam wyłączyć telewizor, ale spiker nagle przerwał... wyglądało jakby otrzymywał jakieś ważne wiadomości.
-Uwaga, właśnie dostaliśmy ważny komunikat. Psychopata biega po mieście, uważa się za wampira bo wgryza się ludziom w szyje, na wskutek prebicia tętnicy prawie od razu umierają. Prosimy o zostanie w domach, policja już jedzie żeby obezwładnić szaleńca.
Nie zastanawiałam się ani chwili. Założyłam mój strój, wzięłam miecz i pobiegłam
*Patrick*
W tej samej chwili oglądając wiadomości przeszył mnie gniew,
Nie powinienem sobie pozwalać na takie wybryki, ale jeśli to prawdziwy wampir to nie dobrze.
Po tych słowach wybiegłem.
*Kamila*
Skakałam po dachach budynków żeby jak najszybciej się dostać na miejsce.
*na pewno to prawdziwy wampir, nie ma innej możliwości*
Kiedy dotarłam do centrum wampir przebijał szyje kolejnemu człowiekowi, strzały policjantów nie robiły na nim wrażenia. Wtedy na plac wpadł Patrick, był lekko sparaliżowany widokiem. Zeskoczyłam z budynku koło miejsca gdzie stał.
-Serio masz czas żeby się gapić?
Wtedy wyjął swój Artemis. W tym samym momencie wyjęłam swój miecz i podbiegłam do wampira, który właśnie porzucił martwe ciało na ziemi, po czym wbił we mnie krwawe spojrzenie. Zamachnęłam się i wycelowałam w niego cios.
Wtedy pojawił się Patrick który zatrzymał mój miecz.
-Czekaj
-Co?!
Powiedział mi cicho że potem go zabijemy, po czym spojrzał na wampira.
-Ty... kim jesteś?
-Nie mamy czasu na pogawędki, zaraz wszystkich pozabija!
-Spokojnie! Przestaw się wampirze.
-Jak mam być spokojna?! Mam ratować ludzi a nie gadać z ich oprawcami!
-Muszę się dowiedzieć skąd on jest by nie doszło do więcej takich sytuacji.
Wtedy odezwał się wampir.
-Ja? Ha nie muszę się przedstawiać.
-Albo się z nami dogadasz albo zginiesz!
Powiedział Patrick. Wampir milczał.
-Nie chce współpracować. Mogę go zabić od razu.
Lavender westchnął tylko i puścił mój miecz.
-Serio myślisz że ona da mi rade?
Miałam dość tego że wampiry myślały że jestem słaba, nie czekałam dłużej, zamachnęłam się mieczem, złapał go w locie. Wtedy miecz zaczął płonąć. wampir wytrzeszczył oczy i machał ręką.
-Co? Co to jest?!
-Moja moc, władam ogniem i umiem go przenieść przez miecz.
Zaatakowałam jeszcze raz. Od razu zaczął się palić. Upadł na ziemie i zamienił się w proch. Nienawidziłam zabijać ale nie miałam wyboru. Musiał zapłacić za śmierć ludzi.
-Nie pozwolę by ktokolwiek krzywdził ludzi z mojego miasta.
-Kim jest ten wampir, może jest ich więcej.
Usłyszałam za sobą głos Patricka.
-A tak w ogóle wiesz że ludzie mogą cie słyszeć?
-Co?
-Prawdopodobnie gdzieś tu jest telewizja, więc nie wspominaj kim są naprawde.
-Ale jak ludzie mnie zobaczą to moja kariera nauczyciela skończona.
-Więc po co się tu pchałeś?
-Przecież to wampir, czuje się trochę winny
-Lepiej wiej, póki możesz
Chwile potem go nie było. Miałam nadzieje że uda mi się odwrócić uwagę dziennikarzy i że Patrick nie pojawi się w wiadomościach. Wtedy podbiegli ludzie, karetka zabrała rannych, policja przygląda się prochom wampira. Jako że ciągle tu stałam telewizja miała niepowtarzalną okazje do wywiadu.
-Mroczna gwiazdo nadziei, wyjaśnisz nam jak to się stało że ten człowiek zamienił się w proch? I kim był ten człowiek który ci pomagał?
*świetnie teraz żeby pomóc Patrickowi muszę się tłumaczyć*
-Sądzę że po prostu był łatwopalny.
--A..A...ale jakto? I...i..?
Nie zdążył skończyć bo transmisja została przerwana. Na pewno przez Patricka. Mogłam już spokojnie się ulotnić. Pod moim domem stał Lavendern, wyglądał na wkurzonego.
-Coś się stało profesorze?
Powiedziałam ironicznie.
-Jeszcze masz czas na wywiady?
-Ratowałam twój tyłek. Nie oczekuję dziękuję ale mógłbyś chociaż nie mieć pretensji.
-Czy nie uważasz że to dziwne gdy mroczna gwiazda nadziei udziela wywiad i ciebie akurat wtedy nie ma w domu
-I tak nikt mnie nie odwiedzi
-Być może ale co niektórzy mogą mieć podejrzenia co do twojej tożsamości.
-Nie będą mieli
-Oby, ale bądź ostrożna
-Wampiry łatwo mogą wyczuć kim jesteś, po zapachu mogą cię śledzić. I także twoja rodzina może być w to zamieszana.
-Jak giną nie mają kiedy śledzić.
-Może masz racje, pogadamy jeszcze jutro.
-No dobra tylko jeszcze jedno.
-Co?
-Jak podczas naszego wyjazdu masz zamiar ukryć to że mrocznej gwiazdy nie ma?
-Musisz coś wymyśleć.
-najłatwiej zwalić na mnie.
-Ech…
-Ty masz te moce, mógłbyś coś wymyśleć.
-Nie omamię całego miasta.
-No to kogoś kto mnie zastąpi a potem to zapomni.
-To znajdź kogoś, ja muszę iść.
-I znowu wszystko na mojej głowie. Dobra zajmę się tym.